Przez lata do kupowania kosmetyków w Biedronce podchodziłam jakoś sceptycznie. Wszystko do czasu…. zaplusowali u mnie dając w promocji kultowy suchy szampon Batiste. Zrobiłam wtedy duży zapas i zaczęłam się interesować każdą nową gazetką z okazjami.
Któregoś dnia wypatrzyłam żele do mycia ciała. Zanim zastanowiłam się nad zakupem, to w sklepie zostały już tylko dwa z trzech zapachów. Udało mi się upolować czekoladowy i cytrynowy…. yeah, yeah. Malinowy był już wykupiony…. no trudno…. następnym razem….
Żele zachwyciły mnie od razu swoim intensywnym zapachem, który długo utrzymuje się na skórze. Na pierwszy ogień poszedł cytrynowy. W połączeniu z kawą jako peeling, bardzo dobrze się sprawdza na ciele. Wymieszanie zaś cytryny i kawy daje super orzeźwiające doznanie zapachowe. Niestety żel jest napakowany SLSem, ale myslę że można na to przymknąć oko, bo więcej plusów niż minusów. Czekoladowego nie polecam osobom na diecie…. może za bardzo wpływać na kubki smakowe. Obydwa żele mają dozownik z pompką, a to jak dla mnie jest fajnym rozwiązaniem.
Plusy:
– nie wysusza skóry
– zapach cytrynowy jest bardzo orzeźwiający
– długo utrzymuje się na ciele
– dozowanie produktu za pomocą pompki jest bardzo wygodne
– duża pojemność za niską cenę
– dobrze się pieni
– zapachy nie są sztuczne
Minusy:
– SLS
– ciężka dostępność
Pojemność 750 ml/7,99 zł